środa, 20 października 2010

oko na Maroko

Zgodnie z obietnicą daną wczoraj Dzikowi :) Mała przerwa w publikowaniu zdjęć koni i osłów, choć przyznać muszę , że mnie okrutnie korci ;P Na tym polega urok Mijas, pełno się tam kręci zwierzyny nieparzystokopytnej. A więc żegnamy Mijas - i na tą okazję parę landszaftów .





Z Andaluzji, która miała być przysłowiowo - słoneczna , przepędziła nas zima stulecia ( albo coś około tego :) , a więc 20 stopni Celsjusza w lutym i upierdliwe deszcze. Nie zastanawiając się długo obraliśmy jedyny słuszny kierunek - Afryka !
W związku z tym, że "zima stulecia" panowała nie tylko na kontynencie, ale również na morzu, wszystkie szybkie ( 30 min ) kursy katamaranami wypasionych, hiszpańskich linii na trasie Terifa - Tanger, były odwołane. Po spędzeniu kilku godzin w porcie, z nadzieją, że może coś jednak popłynie, dowiedzieliśmy się, że z Algeciras, portu oddalonego o jakieś 25 km, wypływają, pomimo sztormów, promy marokańskich linii. A więc ruszyliśmy!!!

Ale o tym później ;P

1 komentarz: