czwartek, 4 listopada 2010

Stacja Kenitra

Nie było moim zamiarem, aby ten blog stał się swoistym dziennikiem podróży. Ale chwilowo jest to chyba nieuniknione.

Z Tangeru nie kursowały żadne pociągi w kierunku Marrakeszu, spowodowane było to, jak już wcześniej wspominałem, podmyciem torów przez ulewne deszcze. A więc pierwszą część drogi odbyliśmy autobusem. Autobusem, w którym oczywiście zapachem przewodnim była woń lekko przetrawionego pokarmu ;)

Dotarliśmy do Kenitry. Nie chciało nam się czekać pół nocy , na pociąg tzw. lepszych linii, zwłaszcza gdy okazało się, że za dwie godziny odjeżdża inny. I dzięki temu poznaliśmy kolejny zwyczaj podróżujących Marokańczyków - słuchanie muzyki z komórki. Stojąc w zatłoczonym korytarzu nad głową roztaczały się monofoniczne dźwięki oryginalnych, berberskich produkcji muzycznych przyprawionych disco - bitem. Zauważyliśmy również , że lokalsi uwielbiają włoskie romantyczne piosenki. Kolejowi didżeje prowadzą między sobą bitwę - wygrywa ten, którego komórka charczy najgłośniej. Przegrany bynajmniej nie schodzi z pola bitwy ze spuszczoną głową.






I tak oto w kakofonii arabskiego bitu, Erosa Ramazotti i padających na pysk baterii spędziliśmy chyba 6 albo 7 godzin.

Następny przystanek Marrakech !


2 komentarze:

  1. ;P cóż za „sienkiewiczowski” opis…aż czuć to miejsce, może powinieneś zastanowić się nad pisaniem…. ;P

    a tak poważnie o fotach, w wielu Twoich jest coś w rodzaju głębi, tej głębi która powinna być

    nie tak jak wielu streetowych fotach, które można zobaczyć i które są takie „łatwe”, jak każdy właściwie potrafi zrobić
    uchwycają tą niepowtarzalną chwilę, dają oglądającemu klimat miejsca i czasu

    uff to było ciężkie i kosztowało dużo siły ;PPPPP

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję się podrapany za uszkiem ;P
    W słowie pisanym czuję się zazwyczaj jak inwalida, zawsze wolałem oglądać obrazki. Jest mi niezmiernie miło, że tak odbierasz moje zdjęcia. Nie jest trudno strzelić fotę ludziom na ulicy. Ostatnio wyczytałem fajne słowa Kenta Kobersteen'a - "...fotografując krajobraz musisz pamiętać o jednym. Kiedy widzisz piękny krajobraz, to tylko ładny obrazek, ale czasem na jego tle coś się wydarza, to może być coś prostego, np przejeżdżający samochód z włączonymi światłami. Wówczas fotografuj, bo to ten szczegół, jest tym, co buduje zdjęcie, przyciąga uwagę. Ten detal czyni zdjęcie dobrym."
    Myślę , że w streecie jest podobnie, ja osobiście nazywam takie sytuacje " smaczkami ";) Poszukuję czegoś co buduje obraz, jakiejś interakcji, pomiędzy ludźmi, ludźmi a miejscem, ciekawych twarzy itp. Fakt,że zauważa to coraz więcej osób, uświadcza mnie w przekonaniu, że podążam w dobrą stronę. ;)

    OdpowiedzUsuń